Kabanosy w Egipcie, czyli Polak na wczasach

Z punktu widzenia statystycznego Polaka będącego na wczasach “płacę więc wymagam” to rzecz święta. I nie ma wymówek typu: “nie mogę – niestety – nie da się”. Nie przemawiają żadne argumenty. Ludzie związani z polską turystyką (hotelarze, piloci wycieczek, rezydenci) mogą opowiadać o tym godzinami. Sama w ubiegły weekend nasłuchałam się legend dotyczących zachowań polskich turystów na wczasach. Oczywiście to są wyjątkowi tzw. trudni turyści, a może wyjątek stanowią tylko Ci sympatyczni i bezproblemowi? Może coś w tym jest, że coraz częściej nasi rodacy wybierają odległe zakątki świata na wypoczynek aby nie trafił swój na swego? Ale! Nie każdego stać na dwu-tygodniowy wyjazd do Australii  czy Nowej Gwinei więc wybieramy kierunki, które są tańsze, łatwiej dostępne i oczywiście przeludnione.

Dziś, co trzeci polski turysta wyjeżdża na wakacje za granicę. Lubimy też wysokie temperatury, gdyż nasz klimat coraz częściej płata nam figle i mamy więcej chłodnych dni, wobec tego destynacje które wybieramy to zazwyczaj kraje śródziemnomorskie. Jednak nawet 2,5 tysiąca kilometrów od domu, możesz spotkać grupę Polaków, którzy tak samo jak ty przyjechali by zasłużenie odpocząć. Ba! Możesz zamieszkać z nimi pokój w pokój! Grunt to się nie zrażać bo nigdzie nie jest powiedziane, że zepsują ci wczasy. Wprost przeciwnie. Może się okazać, że dzięki tym ludziom, twoje wakacje będą najlepszymi w życiu, a na samo wspomnienie nie zejdzie ci uśmiech z twarzy. Oczywiście jest też druga strona kija. Nazywamy Francuzów żabojadami. Niemców skąpiradłami, a my mamy narodowe określenie nadane przez cudzoziemców- alkoholicy. Bo Polak nie wielbłąd, pić musi. Nie każdy jednak zna umiar i zaczyna imprezę już na pokładzie samolotu. O tym ile kosztuje żart w stylu “na pokładzie jest bomba” przekonał się niedawno jeden z turystów lecący na wczasy do Egiptu. Wakacje first minute wyniosą go dużo więcej niż przewidywał.

Stereotyp Polaka, wiecznego marudy, któremu nic się nie podoba i żąda więcej niż może dostać – bo przecież tyle zapłacił za wczasy (!) to nasz narodowy „pryszcz”, którego ciężko wycisnąć. Nasz największy kompleks uwydatnia się zwłaszcza na tzw. wczasach all inclusive – czyli takich gdzie płacisz sporą kasę, a w zamian dostajesz pokój w ładnym hotelu z basenem i wszelkimi w tej cenie udogodnieniami, takimi jak: SPA, siłownia, rozrywki zapewnione przez animację hotelową, posiłki i drinki. A jak już Polak ma okazję na drinki w all inclusive to wykorzysta ją do ostatniej godziny w dobie hotelowej.

Polak na wczasach-001.jpg11

Co jeszcze spędza Polakowi sen z powiek? Fakt iż na takich imprezach turystycznych Niemiec, Anglik czy Francuz jest traktowany lepiej od niego. Bo na recepcji mogą się dogadać w ich ojczystych językach, a po polsku nie. Bo obsługa hotelowa skupia większą uwagę na Niemcu niż na Polaku, gdyż napiwek też będzie większy. Bo brytyjskie biuro podróży ma lepszą ofertę wycieczek krajoznawczych. Bo Francuz dostanie pokój z widokiem na morze, Niemiec z większą łazienką, a Polak nie dość, że na parterze to jeszcze daleko od basenu. Takich „Bo” jest jeszcze więcej. Wystarczy przejrzeć opinię na stronach biur podróży. Być może Polak lepiej nadaje się do nieopłaconych z góry wycieczek, gdzie o wszystko dba sam i jeżeli może mieć pretensje to tylko do siebie. A może jest po prostu przewrażliwiony i ten cały kompleks narodowościowy to jedno wielkie nieporozumienie? Zwłaszcza, że każdy kraj ma głęboko ukryte słabości. Czysto hipotetycznie: Polak jest bardziej lubiany za granicą niż Niemiec (mimo zawartości portfela) ponieważ jest bardziej wyluzowany, wygadany i wesoły. Podczas gdy Polak dobrze się bawi w towarzystwie „tutejszych” (Włochów, Hiszpanów, Greków) to Niemiec siedzi obok i z zazdrością przygląda się sytuacji.

Im dłużej przebywam latem za granicą tym wyraźniej widzę, że Polacy (na wakacjach) mają więcej cech wspólnych z ludźmi z południa niż z tymi z zachodniej Europy. Jesteśmy bardzie otwarci, empatyczni i tolerancyjni. Częściej się uśmiechamy, nie zadzieramy nosa i potrafimy okazać wdzięczność o czym nie rzadko zapominają inne nacje na wakacjach.

Obalanie stereotypów nigdy się nie powiedzie bo to określa każdy kraj. I owszem klaszczemy kiedy samolot ląduje na pasie startowym (mimo, że pilot tego nigdy nie słyszy), pijemy za dużo alkoholu i zachowujemy się głośno. Narzekamy na to co nam nie odpowiada i jesteśmy skąpi, ale nie jesteśmy gorsi niż nasi europejscy sąsiedzi. W światowym rankingu nie załapaliśmy się do niechlubnej dziesiątki. „Pobili” nas między innymi Rosjanie, Brytyjczycy, Francuzi i Włosi. Turyści z tych państw stanową niebywałe utrapienie dla krajów odwiedzanych podczas lata.

Aha! I dodam jeszcze, że kompromitujące nas niegdyś skarpetki do sandałów od pewnego czasu stały się domeną Niemieckich turystów! I tak przyodzianych „Hansów” widziałam w tym roku naprawdę wielu.

savannah


Dodaj komentarz